niedziela, 28 kwietnia 2013

biskwit pod magnolią :)


Pobudka: 6 rano :) Spoglądanie w niebo, ustawianie pieca i jazda :) W pomiędzy prace w ogrodzie, który późną wiosną pięknieje.


piec marki Boruta, butla już bez urodzinowej wstążeczki :)

Dysza ma moc, trzeba ją mocno pilnować, piec błyskawicznie nabiera temperatury. Krzywa niemal książkowa. Słońce dopisało leniwemu opalaniu się na ławeczce. Faktyczny wypał zaczął się o 7:17. Wszystko w notatniku:) Godzina po godzinie a w zasadzie co pół godziny :D Koniec wypału po 16stej, stygnięcie powolne do nocy, a niech tam, burza nie goniła.
 Rozpakowywany piec partiami, wszystko na półkach czy też czymś co je w "mojej pracowni przypomina". Dzisiaj czekając na przerwę w opadach, snuliśmy z Borutą plany...ceramiczne :]

Gdy przyszła pora, zurick z powrtoem wynosiliśmy nasz nowo upieczony 9cio kilogramowy biskwit do ogrodu na sesję zdjęciową. Ceramika z czterech rodzajów gliny, Coś dużego, coś drobnego. Rozmaitości :)



 Piec załadowany w miarę możliwości (sporo płaskich prac) = 9kg :D


 odrobina czekoladowej RB, Rot, biała kamionka oszczędnie, naczynia lepione z wałeczków (glina z szamotem Wojtaszek)


 część prac już dedykowanych... ;)


jabłuszka, kamionka, lepione z kulki i łączone, niczym pierwsza praca w Łucznicy. Jedno z jabłek spod paluszków Boruty :]
 z wałeczków do raku :)

 tu miała być dłuższa historia, ale się rozchorowałam i już nie chciałam łączyć elementów z podeschniętą formą. Innym razem.


 Koronka ale nie byle jaka. Staram się by odciski były spod mojego szydełka :)


coś innego niż koło 


 wisiorek z różą w tle ;P


 Serce dedykowane. Koronki  j.w. spod mojego szydełka :)




Podstawka serducho, koronka j.w. :) W komplecie był kubeczek ale stłukłam go niosąc prace do pieca ... buuuu ;(


Wypalanie biskwitu w piecu gazowym wymaga czasu, jeśli nie musisz tego robić "hurtowo" to jest to przednią zabawą ZAWSZE :D  Nie ma co narzekać bo sezon się zaczął, wkrótce raku :D Wypał udany, nic nie pękło, nic się nie zniszczyło burza nie nadeszła. Plan budowy zadaszenia JEST :D




poniedziałek, 8 kwietnia 2013

nie tylko ceramika, filc po drodze

Moje przygody plastyczne zaczęły się pewnie tak i innym dzieciom w przedszkolu. No może trochę wcześniej niż w przedszkolu. Mając 2 lata już wymalowałam złotą farbą świat, wszystko co wokół... . Atrakcyjne było też błoto z kałuży, szarobura plastelina w przedkolu, lepienie wszystkiego tego czego mogła pragnąć dziewczynka w PRlu w tym egzotyczną wyspę bezludną, ulubiony temata poza sprzętem gospodarstwa domowego. Łatwiej też było ulepić domek i mebelki dla lalek miniaturek....
Przygoda z ceramiką tą taką od lepienia, przez suszenie do wypału zaczęła się w Łucznicy. Pierwsze był jednak filc, i niezapomniane zajęcia z filcownictwa z Annemarie Frascoli. Tak to sobie też czasem filcuję...



Wełna hiszpanka, taka sobie roladka ale powstała z braku słońca? :)



Filcowy naszyjnik tutaj wełna astralijska, którą lubię zdecydowanie bardziej niż hiszpankę :D jest miła w dotyku, nie gryzie^^. Powoli się od niej uzależniam... :P




kolejne prace w drodze... do skończenia i sfotografowania :D

tażin błękitny

Glina rot, albo coś koło tego. Szkliwo niebieski pastelowy SA, i plama oleju Terra Color.  Szkliwiony pistoletem. Waga niespełna kilogram. Wysokość 15 cm, szerokość 15 cm.  I najważniejsze, to mój pierwszy tażin :D

Zdjęcia jeszcze ciepłe, tak jak słońce, które próbowało dzisiaj omamić namiastką wiosny :)




Do następnego razu :)

niedziela, 7 kwietnia 2013

jajo

Jedno ale wielkie zostało w biskwicie. Może wyszkliwię na przyszłe święta a może już na Boże Narodzenie:)

 wysokość 21 cm




poniedziałek, 1 kwietnia 2013

jeszcze, jeszcze wielkanocnie :)

Mamy święta, pogoda piękna. Biało, biało cudownie... ale niestety niewiosennie :(  Może za to sennie, leniwie i tak sobie leniwie uzupełniam. Wielkanocne zdarzenia z ceramiką :)







W zasadzie tu cała banda wielkanocna. Wisi sobie albo dynda u lampy, choinki wiklinowej na ganku i kto wie gdzie jeszcze bo pofrunęło stadko w świat:)





czeka na wstążeczkę. Przyszłorocznym kurczakom dodam magnes :) 

tutaj na glinie RB. Dzięki temu kurczaczki i jajuszka oraz zając wyglądają jak czekoladowe :)

byle do wiosny :)